NwP: Ponad rok temu na stronach internetowych Ministerstwa Nauki i Informatyzacji ukazało się ogłoszenie o treści:
"BioInfoBank Institute w Poznaniu poszukuje pracowników naukowych do realizacji czterech projektów finansowanych przez Komisję Europejską w ramach 6-go Programu Ramowego. Oferujemy wysokie wynagrodzenie i elastyczność przy wyborze miejsca pracy. Optymalni kandydaci powinni mieć przynajmniej tytuł doktora, udokumentowane doświadczenie w bioinformatyce i biegłą znajomość języka angielskiego".
Ile osób na nie odpowiedziało?
Leszek Rychlewski: Łącznie trzy. Jedna osoba z Polski, z Zielonej Góry, i dwaj Polacy mieszkający w innych krajach. Nie przyjęliśmy żadnej.
NwP: Co jest nadrzędnym celem BioInfoBanku?
LR: Inspirowanie, tworzenie i inkubowanie innowacyjnych pomysłów z zakresu zaawansowanych technologii w Polsce. To wszystko dzięki umożliwieniu nieskrępowanych, produktywnych badań naukowych prowadzonych przez młodych polskich naukowców o wysokiej motywacji do pracy.
NwP: A więc znalazł się ktoś, kto na poważnie chce pomagać młodym polskim naukowcom?
LR: Naszym celem jest inwestowanie w młodych, ambitnych i uzdolnionych ludzi, próba utrzymania ich w Polsce.
NwP: Młodzi polscy naukowcy bardzo narzekają na swój los. Do pozostania w kraju zniechęcają niskie zarobki i małe perspektywy szybkiego awansu. Jak zamierzacie przekonać tych ludzi, że warto zdecydować się na karierę naukową w Polsce?
LR: Zajmowanie się pracą naukową w Polsce jest dla młodej osoby dosyć szalonym pomysłem. Mamy demotywujące otoczenie naukowe i beznadziejną sytuację finansową. Jeśli ktoś zrobił w Polsce doktorat, może bez problemu zatrudnić się w którejś z dobrych jednostek naukowych w Europie lub Stanach Zjednoczonych. Tak naprawdę żadna propozycja z Polski nie jest dla takiego rozwiązania konkurencyjna. My jednak chcemy przekonać młodych ludzi, że warto zostać w Polsce, że źle na tym nie wyjdą.
NwP: Jak więc to robicie?
LR: Oferujemy naszym pracownikom wyższe pensje niż w innych polskich placówkach naukowych. Człowiek po doktoracie zarobi u nas "na dzień dobry" ponad 4 tysiące złotych. Nie zatrudniamy naukowców na umowy stałe, jednak oferujemy im pracę przy realizacji międzynarodowych naukowych projektów Unii Europejskiej. Wymagamy kreatywności i samodzielności, ale pozostawiamy dużo swobody w pracy.
NwP: W takim razie chętnych powinno być bardzo dużo! Wysoka jak na polskie warunki pensja i udział w prestiżowym projekcie badawczym...
br>
LR: Głównym naszym problemem jest niestety to, że brak w Polsce odpowiednich ludzi, wyspecjalizowanych w naszej branży, czyli bioinformatyce. Dowodem na to może być nikły odzew na nasze ogłoszenie w KBN. A teraz w zasadzie moglibyśmy zatrudnić u nas 10 młodych naukowców.
NwP: Jak ocenia Pan motywację młodych Polaków do pracy naukowej?
LR: Wśród absolwentów wyższych uczelni jest wielu ludzi o silnej motywacji do pracy naukowej. Kiedy jednak do tej pracy pójdą, szybko tracą zapał lub od razu przechodzą do firm przemysłowych. Część z nich, jeśli są naprawdę dobrzy, od razu wyjeżdża za granicę.
Trzeba tym młodym ludziom dać szansę popracowania w dobrych laboratoriach z uczciwym uposażeniem i jasnymi perspektywami na przyszłość, z profesjonalnym sprzętem. Są takie w Polsce, ale mimo wszystko dają młodym niskie płace.
NwP: Jakie są Pana zdaniem skutki tego wszystkiego?
LR: Z powodu niskich pensji nie ma czegoś takiego, jak mobilność naukowców w Polsce. Trudno jest sprowadzić kogoś z Poznania na pensję doktoranta do Warszawy, gdyż taka osoba po prostu w Warszawie się nie utrzyma.
Skutkiem jest to, że młodzi nie ruszają się z macierzystych uczelni. To bardzo źle dla naukowca. Zmiany jednostek naukowych, praca w różnych zespołach sprawiają, że człowiek nieustannie się uczy, poszerzają się jego horyzonty myślowe.
NwP: Ma Pan zaledwie 33 lata, a już obronił Pan doktorat na świetnej uczelni, odbył dwa staże naukowe w USA, napisał kilkadziesiąt opracowań naukowych, w tym do Science. Teraz kieruje Pan nowoczesnym instytutem. Czy czuje się Pan reprezentantem nowego, młodego pokolenia w polskiej nauce?
LR: Może zabrzmi to dziwnie, ale ja siebie traktuję jako starego naukowca. Uczony po trzydziestce już wiele nie wymyśli.
Najbardziej kreatywny czas dla naukowca to okres między 20. a 30. rokiem życia. Ludzie mają wtedy wiele zapału, są szaleni, nie boją się podejmować ryzyka. Później przychodzą już obowiązki związane z rodziną, kierowanie zespołem w instytucie. Człowiek nie ma już czasu, żeby sam coś wymyślić. Największy potencjał tkwi w najmłodszych.
NwP: I obyśmy go nie zmarnowali. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Poros - Serwis PAP Nauka w Polsce
wstecz
Podziel się ze znajomymi
20-04-2018
Inspirowane naturą urządzenie XANA może być rozwiązaniem pozwalającym na przywrócenie stanu zdrowia do równowagi.
20-04-2018
Dlaczego niektórym chorym na szpiczaka nie pomaga leczenie farmakologiczne?
20-04-2018
Brytyjski nastolatek wypija rocznie niemal wannę słodzonych napojów.
20-04-2018
Naukowcy opracowali nowe magnetyki molekularne, które mogą umożliwić stworzenie nowych nanoskalowych systemów przechowywania danych o wysokiej gęstości.
20-04-2018
Makaron postrzegany jest jako produkt, który w chudnięciu nie pomaga. Niesłusznie – pałaszując kilka porcji pasty tygodniowo można schudnąć.
20-04-2018
Nowe badanie pokazuje, że u starszych osób dorosłych mogą nadal powstawać nowe komórki mózgowe.
20-04-2018
Badania polskich biotechnologów mogą zrewolucjonizować współczesną medycynę.
20-04-2018
Cukier szybko dodaje energii i poprawia nastrój, ale tylko na krótką metę.
Recenzje