Sylwester i Nowy Rok to bardzo trudny czas dla zwierząt, domowych oraz dziko żyjących, dlatego apelujemy o powstrzymanie się od użycia materiałów pirotechnicznych – mówili w sobotę eksperci podczas spotkania w Schronisku dla Zwierząt w Łodzi.
"Co roku do Schroniska dla Zwierząt trafia w tym okresie najwięcej odłowionych na ulicach Łodzi, błąkających się bez opieki, psów. Chcemy zaapelować do wszystkich mieszkańców, aby powstrzymali się od użycia materiałów pirotechnicznych, nie tylko z myślą o psach, ale też o kotach wolnożyjących, ptakach i zwierzętach dzikich" – podkreśliła Marta Olesińska ze Schroniska dla Zwierząt w Łodzi.
Jak podała, w ubiegłym roku w grudniu łódzkie schronisko przyjęło 147 psów, z czego tylko 85 zwierząt zostało potem odebranych przez właścicieli. W pierwszej dekadzie stycznia 2018 roku do placówki trafiło 60 psów. Tegoroczny okres świąteczny zapowiada się podobnie – od początku grudnia schronisko było zmuszone do zaopiekowania się 100 psami.
Według weterynarzy, odgłosy odpalanych w sylwestra i Nowy Rok fajerwerków oraz petard, to dla zwierząt prawdziwa tortura.
"Wybuchy powodują u zwierzęcia duży wyrzut kortyzolu, czyli endogennego sterydu, do krwi. Długotrwała kanonada może nawet doprowadzić do uszkodzenia narządów wewnętrznych. Stres związany z hukiem jest szczególnie niebezpieczny dla zwierząt z problemami krążeniowymi" – wyjaśniła lek. weterynarii Anna Mrozek.
Ogromny stres w czasie sylwestrowych pokazów pirotechnicznych przeżywają ptaki. Jak dodała lekarka, docierające z różnych kierunków bodźce hukowe mogą spowodować, że przerażony ptak nie będzie w stanie wylądować i szukając schronienia, może zamęczyć się na śmierć.
"Mamy do dyspozycji szereg substancji, które mogą pomóc psom w przetrwaniu sylwestrowej nocy, jednak apeluję, aby nie podawać ich bez konsultacji z weterynarzem. Lekarze są przeszkoleni, aby w zależności od rodzaju fobii dobrać lek dla zwierzęcia. Trzeba pomyśleć o tym z wyprzedzeniem i mieć świadomość, że dobranie skutecznego leku czasem zajmuje lata" – zaznaczyła Mrozek.
Specjaliści przypominają, że właściciele psów mogą stosować metody behawioralne. Pupilom w noc sylwestrową pomoże zapalone światło, głośno włączone radio i telewizor, albo wprost przeciwnie - ciemna, zamknięta i odizolowana od zewnętrznego świata łazienka. Zamiast pocieszać, przytulać spanikowanego psa – co jeszcze bardziej utwierdza zwierzę w jego lęku - należy zachowywać się naturalnie i nie podnosić głosu.
O tym, że potrzebujące pomocy, błąkające się po mieście, zwierzę może też stwarzać niebezpieczeństwo dla ludzi przypomniał Patryk Polit z łódzkiej Straży Miejskiej, w ramach której działa Animal Patrol – jednostka powołana specjalnie do zajmowania się bezpańskimi, często także dzikimi i chorymi zwierzętami, które pojawiają się na ulicach Łodzi.
"Na początku stycznia wzrasta liczba błąkających się psów. Jest też więcej kolizji drogowych z udziałem dzikich zwierząt, które – przestraszone hukiem – przemieszczają się z dala od swoich wytyczonych szlaków. Musimy ratować ptaki, które - w panice - zderzają się z budynkami; czworonożni i skrzydlaci pacjenci trafiają do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w łódzkim Leśnictwie Miejskim" – zaznaczył Polit.
Strażnicy zachęcają właścicieli psów do ich zaczipowania – można to zrobić bezpłatnie przez cały rok w łódzkim Schronisku dla Zwierząt, a także do stosowania adresatek, czyli małych kapsułek zawierających dane właściciela psa, które przyczepia się do obroży. W okresie noworocznym psy obowiązkowo należy wyprowadzać na smyczy.
Jak przypomniał Polit, 31 grudnia i 1 stycznia to wyjątkowe dni, gdy prawo nie zakazuje używania wyrobów pirotechnicznych. W inne dni za ich odpalanie może grozić grzywna w wysokości nawet 5 tys. zł.
Recenzje