Akceptuję
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczone w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej Polityce Prywatności

Zamknij X
Labro glowna
Strona główna Felieton
Dodatkowy u góry
Labro na dole

W oparach opium

Przez wieki Chiny były najbardziej rozwiniętym i najpotężniejszym krajem na świecie. W połowie XIX w. sytuacja Państwa Środka uległa radykalnej zmianie, w wyniku której spadło ono do statusu półkolonii zachodnich mocarstw. Nadszedł trwający aż do lat 40. XX stulecia „wiek upokorzeń”. A wszystko zaczęło się od handlu opium...

W XVIII w. Niebiańskie Cesarstwo było w apogeum swej potęgi. Nigdy wcześniej władza Synów Niebios nie sięgała tak daleko. Liczne narody Azji pochylały głowy przed chińskimi imperatorami. Jednocześnie „Podniebie”, jak zwali swój kraj Chińczycy, trapiły liczne problemy. Przede wszystkim Państwem Środka nie władali jego rdzenni mieszkańcy, lecz przybysze z północy – wojowniczy koczownicy zwani Mandżurami. W XVII w., wykorzystując chaos, jaki nastąpił po upadku władzy dynastii Ming, najechali Chiny, a ich przywódcy po uporaniu się z siłami mingowskich lojalistów sami zasiedli na Tronie Smoka, powołując do życia nową dynastię – Qing. Uważani przez podbitych Hanów (Chińczyków) za dzikusów, Mandżurowie byli powszechnie znienawidzeni przez poddanych. W każdej chwili mogący spodziewać się buntu najeźdźcy wprowadzili w Chinach system swoistego apartheidu, który miał pomóc ich narodowi zachować odrębność. Prawne zakazy zawierania związków małżeńskich z Chińczykami na niewiele się jednak zdały i już wkrótce zdobywcy dosłownie zapomnieli własnego języka, do mowy przodków powracając jedynie w przekleństwach.

Prowadzone przez pierwszy okres panowania Qingów wojny znacznie nadwerężyły państwowy skarbiec, a kiedy tylko zapanował pokój, złożona z dziedzicznych mandżurskich wojowników tzw. Armia Ośmiu Chorągwi błyskawicznie się zdegenerowała, zmieniając się w bandę leni, pijaków i narkomanów. Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w pełniącej funkcje pomocnicze, złożonej z Chińczyków, Armii Zielonej Flagi. Cesarze przymykali jednak oko na te problemy, wojskowych w kręgu cywilizacji chińskiej nigdy bowiem nie poważano (ich status społeczny odpowiadał prostytutkom) i niewiele rzeczy było w stanie pogorszyć ten obraz w oczach społeczeństwa. Poza tym, jak wydawało się rządzącym, wszyscy wrogowie Chin zostali już pokonani i nie było potrzeby nadmiernie się zbroić. Ani cesarze, ani doradzający im konfucjańscy urzędnicy nie przewidzieli jednak nowego zagrożenia, które już wkrótce przybyło do Podniebia z drugiego końca świata.

O ile w XVII w. Chiny miały swoim mieszkańcom o wiele więcej do zaoferowania niż państwa europejskie, o tyle w stuleciu następnym Europa „wystrzeliła do przodu”. Podczas gdy w Państwie Środka nic się nie zmieniało, w świecie zachodnim rozpoczęła się rewolucja przemysłowa. Angielscy i francuscy uczeni odkrywali kolejne tajemnice natury, europejscy inżynierowie tworzyli nowe rodzaje uzbrojenia, jedna po drugiej wyrastały fabryki. Kiedy u progu XIX w. ludzie z Zachodu zapukali do chińskich drzwi, w Państwie Środka rozpoczęły się prawdziwe problemy.

W 1793 r. na dwór starego cesarza Qianlonga przybyło brytyjskie poselstwo z lordem George’em Macartneyem na czele. Brytyjczycy przywieźli list od króla Jerzego III i 600 skrzyń darów, mających w ich zamyśle olśnić chińskiego imperatora. Syn Niebios nie wykazał jednak zainteresowania prezentami (a były wśród nich takie niezwykłości jak balon na rozgrzane powietrze i dzwon do nurkowania), które uznał po prostu za zwyczajowy trybut lenny od jakiegoś barbarzyńskiego kacyka. Nalegającemu na otwarcie Chin na brytyjski handel Macartneyowi cesarz oświadczył, że Chińczycy mają wszystko, co tylko istnieje na świecie, i nie potrzebują importować żadnych dziwacznych wynalazków z krajów barbarzyńców. Sfrustrowany niepowodzeniem lord napisał później, że Podniebie „[...] jest jak stary, wariacki, flagowy okręt wojenny. [...] Kiedy [...] za sterami zasiądzie pewnego dnia niewłaściwy człowiek – biada porządkowi na pokładzie, biada bezpieczeństwu statku”. Na nieszczęście dla Chińczyków Qianlong okazał się ostatnim wielkim cesarzem z dynastii Qing, a po nim ster chińskiego „okrętu” dzierżyć już mieli tylko „niewłaściwi ludzie”.

Opium

Chiński imperator mógł nie być zainteresowany europejskimi towarami, ale Europa była spragniona chińskiego jedwabiu i herbaty, które zdobywały coraz większą popularność na Starym Kontynencie. Dlatego w jedynym otwartym dla cudzoziemców porcie Państwa Środka – Kantonie – handel pomiędzy mieszkańcami Podniebia a zachodnimi barbarzyńcami kwitł w najlepsze. Był jednak obłożony licznymi zakazami, mającymi w jak największym stopniu ograniczyć styczność Chińczyków z cudzoziemcami. Z przybyszami zza morza mogli się kontaktować jedynie przedstawiciele firm skupionych w specjalnej gildii kohongu. Przynależność do owego zgromadzenia była dla chińskich kupców interesem niezwykle intratnym, lecz ryzykownym. Działając w kohongu, można było równie dobrze zbić fortunę na handlu herbatą, co zostać złupionym do cna przez nadzorujących handel urzędników, co chwila żądających nowych łapówek. Co gorsza, odpowiedzialność za wybryki cudzoziemskich marynarzy spadała na chińskich handlarzy muszących płacić srogie kary za najmniejsze przewinienie swoich kontrahentów. Jako że Europejczykom z kolei zabroniono uczyć się języka chińskiego, a dominującą rolę w handlu dalekowschodnim odgrywała angielska Kompania Wschodnioindyjska (posiadała ona faktorię w Kantonie od 1699 r.), miejscowym językiem biznesowym szybko stała się dziwna gwara złożona z angielskich słów i kantońskiej gramatyki.

Handel z Chińczykami przynosił Kompanii fortunę, lecz miał również mniej przyjemną stronę: mieszkańcom Podniebia niezbyt imponowały europejskie towary i za wywożoną z Chin herbatę brytyjscy kupcy musieli płacić w srebrze, co sprawiało, że bilans handlowy Wielkiej Brytanii z tym krajem był przez długi czas ujemny. Z tego powodu Anglicy gorączkowo szukali czegoś, czym mogliby zastąpić srebrny kruszec. Potrzebny był towar, który można by w Kantonie sprzedawać miejscowym, za uzyskane w ten sposób fundusze kupować herbatę, a przy okazji samemu zacząć wywozić z Chin srebro. Poszukiwania trwały przez wiele lat, ale w końcu znaleziono „to coś”. Było to opium.

Uprawiany w skolonizowanych przez Kompanię Indiach narkotyk znano w Chinach, ale używano wyłącznie w celach leczniczych, palenie go dla przyjemności było surowo zakazane. Mimo to w XVIII w. w Podniebiu rozpowszechnił się zwyczaj korzystania z tej substancji. Anglicy, wyczuwając koniunkturę, zaczęli eksportować ową truciznę do Chin, a im więcej jej sprowadzali, tym popularniejsza się stawała. Opium palili zarówno biedacy, których nałóg doprowadzał do ruiny, jak i wysoko postawieni mandaryni. Jako że sprzedaż narkotyku była w Państwie Środka nielegalna, kwitły kontrabanda, przemoc i korupcja. Kanton szybko stał się dla Podniebia tym, czym w latach 20. XX w. Chicago dla USA.

Lin Zexu w Kantonie

Ilość sprzedawanego opium rosła w zastraszającym tempie. Teraz to Brytyjczycy kazali sobie płacić srebrem i cenny kruszec zaczął wypływać z Chin szerokim strumieniem, wywołując inflację. Chłopom coraz trudniej było płacić podatki. Przemytnicy opium, korzystając z ogólnego przyzwolenia na swą działalność, zaczęli się pojawiać nawet poza Kantonem. Wstrząsy, które zaczęły się w Guangdongu, dotarły w końcu aż do Pekinu i Tronu Smoka. Zasiadający na nim wnuk Qianlonga – Daoguang – zorganizował poświęconą opium debatę. Gubernator prowincji Hunan i Hubei Lin Zexu postulował rozpoczęcie natychmiastowej walki z zalewającym kraj narkotykiem. Cesarz przychylił się do jego zdania i mianował nieprzekupnego (rzecz w ówczesnych Chinach niebywała!) Zexu specjalnym komisarzem, po czym posłał go do Kantonu, by ukrócił tam handel opium.

Znalazłszy się w Kantonie 10 marca 1839 r., Lin natychmiast rozpoczął śledztwo. Wkrótce przed jego obliczem stanęli handlujący z zamorskimi barbarzyńcami kupcy, którym nieprzekupny mandaryn udzielił srogiej reprymendy. Potem skontaktował się z Brytyjczykami i zażądał od nich natychmiastowego wydania w swoje ręce wszystkich zapasów opium. Gdy Anglicy odmówili, wymógł na służących w cudzoziemskiej faktorii Chińczykach rezygnację z pracy, a następnie na czele podległych sobie wojsk obległ kupiecką kolonię. Żeby pomóc cudzoziemskim kupcom podjąć słuszną decyzję, Lin nakazał też dniem i nocą bić pod ich oknami w dzwony. W końcu niemogący dłużej znieść ciągłych hałasów Brytyjczycy skapitulowali i zgodzili się przekazać Zexu opium. Na rozkaz urzędnika zniszczono cały zapas narkotyku – zmieszano go z solą i wapnem, po czym utopiono w morskich odmętach. Prócz tego Lin wystosował uprzejmy, lecz stanowczy list do królowej Wiktorii, w którym wzywał ją do walki z handlem opium. Adresatka nigdy go jednak nie dostała, za to gdy do Wielkiej Brytanii doszły wieści o tym, jak „barbarzyńscy” Chińczycy pognębili uczciwych angielskich kupców, w Londynie zapanowało powszechne oburzenie. Wkrótce najwięksi obrońcy narodowej dumy i wolnego handlu zaczęli wzywać do wojny. Rychło znaleźli posłuch w parlamencie i tak rozpoczęła się najhaniebniejsza z wojen stoczonych przez Imperium Brytyjskie – wojna o prawo do sprzedaży narkotyków.


Więcej w miesięczniku „Wiedza i Życie" nr 02/2015 »

Autor: Łukasz Czarnecki

Zdjęcie: en.wikipedia.org

Tagi: chiny, opium, herbata, narkotyk, handel
Drukuj PDF
wstecz Podziel się ze znajomymi

Informacje dnia: W Polsce żyje miasto ludzi uratowanych dzięki przeszczepom szpiku Popularny lek na tarczycę może mieć związek z zanikiem kości W ostatnich 60 latach światowa produkcja żywności stale rosła Sztuczna inteligencja niesie zagrożenia dla rynku pracy Program naprawczy dla NCBR IChF PAN z grantem KE W Polsce żyje miasto ludzi uratowanych dzięki przeszczepom szpiku Popularny lek na tarczycę może mieć związek z zanikiem kości W ostatnich 60 latach światowa produkcja żywności stale rosła Sztuczna inteligencja niesie zagrożenia dla rynku pracy Program naprawczy dla NCBR IChF PAN z grantem KE W Polsce żyje miasto ludzi uratowanych dzięki przeszczepom szpiku Popularny lek na tarczycę może mieć związek z zanikiem kości W ostatnich 60 latach światowa produkcja żywności stale rosła Sztuczna inteligencja niesie zagrożenia dla rynku pracy Program naprawczy dla NCBR IChF PAN z grantem KE

Partnerzy

GoldenLine Fundacja Kobiety Nauki Job24 Obywatele Nauki NeuroSkoki Portal MaterialyInzynierskie.pl Uni Gdansk MULTITRAIN I MULTITRAIN II Nauki przyrodnicze KOŁO INZYNIERÓW PB ICHF PAN FUNDACJA JWP NEURONAUKA Mlodym Okiem Polski Instytut Rozwoju Biznesu Analityka Nauka w Polsce CITTRU - Centrum Innowacji, Transferu Technologii i Rozwoju Uniwersytetu Akademia PAN Chemia i Biznes Farmacom Świat Chemii Forum Akademickie Biotechnologia     Bioszkolenia Geodezja Instytut Lotnictwa EuroLab

Szanowny Czytelniku!

 
25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies. Poniżej znajdziesz pełny zakres informacji na ten temat.
 
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze strony internetowej Laboratoria.net w celach marketingowych, w tym na profilowanie i w celach analitycznych.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będziemy my: Portal Laboratoria.net z siedzibą w Krakowie (Grupa INTS ul. Czerwone Maki 55/25 30-392 Kraków).

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług w tym zapisywanych w plikach cookies.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy te dane w celach opisanych w polityce prywatności, między innymi aby:

Komu możemy przekazać dane?

Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz między innymi prawo do żądania dostępu do danych, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia ich przetwarzania. Możesz także wycofać zgodę na przetwarzanie danych osobowych, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Każde przetwarzanie Twoich danych musi być oparte na właściwej, zgodnej z obowiązującymi przepisami, podstawie prawnej. Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i udoskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy lub podobne dokumenty dostępne w usługach, z których korzystasz). Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych podmiotów trzecich będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.

Dlatego też proszę zaznacz przycisk "zgadzam się" jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z portalu *Laboratoria.net, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies. Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Więcej w naszej POLITYCE PRYWATNOŚCI
 

Newsletter

Zawsze aktualne informacje