Laboratoria.net
|
Zamknij X
|
"Akceptuję tekst, nie mam uwag". Taka odpowiedź na artykuł przesłany do autoryzacji to dla dziennikarzy miód na serce. Nierzadko zdarza się jednak sytuacja odwrotna, gdy rozmówca w ogromnym stopniu ingeruje w treść, a to wywołuje napięcie między stronami. Aby autoryzacja nie była przykrym obowiązkiem, chcę pokazać naszą dziennikarską perspektywę. Ale też wyjaśnić, że autoryzacja nie jest zaproszeniem do współtworzenia tekstu.
Tytułem wstępu.
Praca dziennikarzy z naszej redakcji naukowej jest specyficzna. Nie jest nastawiona na szukanie sensacji i clickbaitowych treści. Zależy nam na rzetelnym (i jednocześnie sprawnym) przekazywaniu informacji. Cenimy współpracę z tymi, którzy rozumieją system naszej pracy i jej charakter. Dlatego też powstał ten tekst – dla możliwości lepszego poznania i zrozumienia naszej strony. Wypowiadam się z ramienia naszej redakcji i piszę o standardach naszego zespołu.
Trochę teoretycznego wprowadzenia.
Autoryzacja to "oficjalnie zatwierdzenie tekstu przez jego autora, oznaczające zgodę na jego publikację, przekład lub adaptację" – brzmi definicja według Wielkiego Słownika Języka Polskiego.
Jeszcze dokładniej podaje to Prawo prasowe w Art. 14a. Mowa tam m.in. o tym, że "dziennikarz nie może odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi, o ile nie była ona uprzednio publikowana lub była wygłoszona publicznie" oraz że "dziennikarz informuje osobę udzielającą informacji przed jej udzieleniem o prawie do autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi".
Ponadto jeden z punktów wyraźnie wskazuje, czym autoryzacja nie jest: "Nie stanowi autoryzacji zaproponowanie przez osobę udzielającą informacji nowych pytań, przekazanie nowych informacji lub odpowiedzi ani zmiana kolejności wypowiedzi w autoryzowanym tekście materiału przewidzianego do publikacji w prasie".
Tyle teorii w idealnym świecie.
A jak to wygląda w praktyce?
Rozmawiam z naukowcem na temat wyników jego badań. Informuję, że rozmowę nagrywam i że może autoryzować swoje wypowiedzi. Temat skomplikowany dla laika, więc umawiamy się, że prześlę cały tekst – tak dla pewności, aby nic nie umknęło (choć de facto można wysłać tylko same cytaty). Dostaję odpowiedź, a w niej:
Przykład 1. "Akceptuję, nie mam uwag" – świetnie.
Przykład 2. "W wypowiedziach naniosłem kilka poprawek". Ok, uwzględniam zmiany, ślę do redakcji.
Przykład 3. "Przesyłam kilka poprawek i sugestii – do Pani rozważenia". O ile nie jest to zbytnia ingerencja w tekst, a np. inne (precyzyjniejsze) sformułowanie, to przychylam się do prośby. Mnie też zależy, by tekst był napisany dobrze.
Przykład 4. "Przesyłam poprawiony tekst". Ocho - zapala mi się czerwona lampka. I słusznie, bo w tekście zmiany, zmiany, zmiany – od poprawki tytułu i leadu, przez zamianę kolejności akapitów, o zmianach stylistycznych nie wspominając.
Moje (ale również koleżanek i kolegów z redakcji) doświadczenia pokazują, że najczęstsze odpowiedzi to te typu drugiego i trzeciego, czyli małe poprawki dla precyzyjniejszego przekazu. Jak wspomniałam, mnie również zależy na dobrym tekście, dlatego je uwzględniam.
Jednak typ czwarty do rzadkości nie należy. A chodzi o to, że autoryzacja nie jest zaproszeniem do współtworzenia tekstu, a naukowiec nie jest jego współautorem. Takie nadmierne "poprawianie" tekstu to wchodzenie w buty dziennikarza.
Ktoś zapyta, dlaczego zmiana tytułu lub leadu (pierwszego akapitu) jest kłopotliwa. Chociażby ze względu na nasze redakcyjne zasady co do dozwolonej liczby znaków. Ponadto konstruując lead staramy się zawrzeć w nim informacje zgodnie z pewnym wzorcem.
A co do zmian stylistycznych – cóż, każdy tekst można napisać na wiele sposobów, a każdy dziennikarz ma swój styl. Jednak to on jest po artykułem podpisany, a tekst jest jego dziełem.
Znam też przypadki autoryzacji, która polegała na kompletnej zmianie wypowiedzi, czyli de facto na napisaniu tekstu na nowo. (Tu pojawia się pytanie: więc po co była rozmowa?).
Rozumiem, że podczas rozmowy nie wszystko możecie powiedzieć, jeśli przy Waszym nazwisku jest podana konkretna afiliacja, albo kiedy stosujecie autocenzurę przy kontrowersyjnym temacie, by nie dawać pożywki np. wyznawcom teorii spiskowych czy antyszczepionkowcom. Choć przyznam, że czasem szkoda mi tych chwytliwych i ożywiających tekst cytatów, które podczas autoryzacji zostały usunięte.
Chciałabym być jednak dobrze zrozumiana. Absolutnie nie chodzi mi o narrację w stylu: dziennikarze vs. naukowcy. Moim celem jest przybliżenie naszej, dziennikarskiej, perspektywy – dla lepszej współpracy.
Ku końcowi…
Niedawno jeden z rozmówców tak mi powiedział: "My, naukowcy, jesteśmy szkoleni w edytowaniu tekstu i przeglądaniu go raz za razem, aż nam się w całości spodoba".
Dziennikarze mają nieco inną perspektywę i inne realia – piszemy nawet kilkadziesiąt tekstów miesięcznie. Nie mówię, że robimy to w myśl zasady: napisz, opublikuj i zapomnij. Ale nie mamy tyle czasu, by nad każdym artykułem spędzać wiele dni. W kolejce czekają kolejne tematy.
I na końcu pozwolę sobie na krótki apel – w moim imieniu oraz koleżanek i kolegów z naszego zespołu:
Naukowcy i Naukowczynie, cenimy Waszą wiedzę, doświadczenie, pracę, dokonania i cieszymy się mogąc promować osiągnięcia polskich naukowców. Poza tym, bez Waszej pracy, nasza nie ma racji bytu. Ale prosimy Was o zaufanie. Potrafimy pisać i jesteśmy w tym kompetentni. Bądźmy partnerami.
A jeśli chcecie się podzielić swoimi doświadczeniami – zapraszam do kontaktu.
25 maja 2018 roku zacznie obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies. Poniżej znajdziesz pełny zakres informacji na ten temat.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze strony internetowej Laboratoria.net w celach marketingowych, w tym na profilowanie i w celach analitycznych.
Administratorami Twoich danych będziemy my: Portal Laboratoria.net z siedzibą w Krakowie (Grupa INTS ul. Czerwone Maki 55/25 30-392 Kraków).
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług w tym zapisywanych w plikach cookies.
Przetwarzamy te dane w celach opisanych w polityce prywatności, między innymi aby:
dopasować treści stron i ich tematykę, w tym tematykę ukazujących się tam materiałów do Twoich zainteresowań,
dokonywać pomiarów, które pozwalają nam udoskonalać nasze usługi i sprawić, że będą maksymalnie odpowiadać Twoim potrzebom,
pokazywać Ci reklamy dopasowane do Twoich potrzeb i zainteresowań.
Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.
Masz między innymi prawo do żądania dostępu do danych, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia ich przetwarzania. Możesz także wycofać zgodę na przetwarzanie danych osobowych, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw.
Każde przetwarzanie Twoich danych musi być oparte na właściwej, zgodnej z obowiązującymi przepisami, podstawie prawnej. Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i udoskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy lub podobne dokumenty dostępne w usługach, z których korzystasz). Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych podmiotów trzecich będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.
Dlatego też proszę zaznacz przycisk "zgadzam się" jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z portalu *Laboratoria.net, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies. Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
Więcej w naszej POLITYCE PRYWATNOŚCI