Zawieszone zajęcia w szkołach, darmowa komunikacja miejska, przerwanie pracy w zakładach przemysłowych – tak wyglądał styczeń i luty 2017 r. w wielu miastach w całej Polsce.

Przez ponad miesiąc nad Polską wisiał gęsty koktajl trujących substancji: dioksyny, siarka, rtęć, metale ciężkie, związki azotu, ołów, amoniak, rakotwórczy benzo(a)piren. Poziom stężenia pyłów zawieszonych PM10 i PM2,5 bił kolejne rekordy. W Rybniku w styczniu PM10 osiągnęło 1563 mikrogramy na metr sześcienny. Norma została przekroczona o ponad 3 tys. procent (norma to 50 mikrogramów).

Aż 16 polskich miast w ciągu zaledwie pierwszych 46 dni stycznia i lutego wykorzystało dopuszczalny limit dni ze smogiem na cały 2017 rok, który wynosi 35 dni.

Lekarze alarmowali: zostańcie w domach. A prof. Andrzej Lekston ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu przewidywał: – Smog zbierze swoje żniwo. Utrzymujące się wysokie stężenia zanieczyszczeń powodują, że wzrasta śmiertelność i problemy naczyniowo-sercowe.

Źródło: wyborcza.pl